Kiedy ostatnio coś kolorowaliście? Ja wczoraj. Ktoś wpadł na sprytny pomysł, żeby dać dorosłym kolorowanki, nie nazwać ich kolorowankami i wzbudzić w nich dawno uśpioną potrzebę kolorowania. Taka potrzeba wzbudziła się właśnie we mnie, kiedy kilka tygodni temu przeglądałam zdjęcia na Instagramie. I natrafiłam na zdjęcie, które przykuło moją uwagę wśród tysiąca innych zdjęć, a była to okładka książki pt. „Kolorowy trening antystresowy”. W mojej głowie od razu pojawiła się krótka i jednoznaczna myśl pt. „Chcę!”. Subtelnie dałam o tym znać mojemu Konkubentowi, oznaczając go na wyżej wymienionym zdjęciu i łaskawie przypominając, że zbliża się Dzień Dziecka. W ten oto sposób, kilka dni temu, dostałam nieco wcześniejszy prezent (bo Konkubent ma taką przypadłość, że nie potrafi się doczekać, aby prezent wręczyć, wiec ponownie byłam łaskawa i pozwoliłam się obdarować przed terminem). Wczorajsze popołudnie postanowiłam przeznaczyć tylko dla siebie, odpaliłam ścieżkę muzyczną z „Sekretnego życia Waltera Mitty”, wzięłam pudełko kredek, usiadłam na dywanie i zaczęłam kolorować. I wiecie co? Odkryłam całe mnóstwo rzeczy.
1. Kolorowanie jest męczące i pracochłonne
Pokolorowanie pierwszej strony zajęło mi ok. 1,5 godziny. Ostatni raz miałam przyrząd piśmienniczy w mojej lewej ręce przez tyle milionów sekund za czasów licealnych, kiedy to polonistka zmuszała nas do przepisywania cytatów z lektur do zeszytu, bo tak je lepiej zapamiętamy (oczywiście wszystkie teraz pamiętam i warto było poświęcić tyle drzew, aby móc teraz błyszczeć w towarzystwie).
2. Kolorowanie jest wymagające
Nie pamiętam, żebym jako dziecko miała dylematy pt. „Który obrazek pokolorować?”, „Jaki kolor będzie tu najlepiej pasował?”. To interesujące dać sobie przestrzeń na intuicyjne dobieranie kolorów i starać się uciszać wiedzę płynącą z głowy.
3. Kolorowanie uczy uważności
To dobra alternatywa dla tych, którzy niekoniecznie chcą zmywać (jeśli nie czytaliście, kliknijcie tutaj). Jest się samemu, z kartką papieru i kilkoma kredkami. Nic więcej się nie liczy, czas płynie jakoś inaczej, można całkowicie się zatracić i kolorować, kolorować, kolorować.
4. Kolorowanie pozwala myślom ułożyć się w głowie
Wiecie jak to jest, można to robić pod prysznicem, w samochodzie, przed spaniem. Inkubacja jest potrzebna, aby podświadomość wszystko przemieliła w swojej maszynce do tworzenia pomysłów i pozwoliła wydobyć ten najlepszy. Kolorowanie także świetnie się nadaje do oderwania myśli od problemów, zmartwień, ważnych pytań. Im mniej się jej przyglądamy, tym odpowiedź bardziej chce się wydostać na światło dzienne.
5. Kolorowanie uczy wytrwałości
No bo jak to tak? Przerwać kolorowankę w połowie? Wprawdzie pojawiła się u mnie taka myśl, bo przecież ręka powinna odpocząć, a może trzeba by zająć się czymś pożytecznym. Jednak jak to w drodze do celu, kryzys przychodzi i odchodzi, a przetrwanie go tylko czyni mocniejszym.
6. Kolorowanie uczy radości z osiągnięcia celu
Przyjemnie spędzony czas, a na końcu nagroda w postaci pięknego rysunku, który jest tym piękniejszy, im więcej energii włożyło się w jego stworzenie. Warto celebrować takie małe sukcesy.
7. Kolorowanie odstresowuje
Jak sama nazwa wskazuje, kolorowanie to świetny trening antystresowy. Zamiast butelki wina, kubełka lodów, kilku pączków, lepiej kupić sobie pudełko kredek.
To co, kiedy ostatnio coś kolorowaliście?