Blogerze, nie kradnij
Zostałam okradziona. Już drugi raz ktoś wykorzystał notkę z tego bloga w sposób, który przekracza granice inspiracji. Za pierwszym razem nie zareagowałam, ale za drugim już się zdenerwowałam. A ja się rzadko denerwuję. Nawet moja mama stwierdziła, że pierwszy raz naprawdę zdenerwowaną widziała mnie w wieku 17 lat.

Ja rozumiem, że można pisać na podobne tematy, poruszać podobne kwestie, ale już nie wierzę w to, że przez zupełny przypadek, tydzień po tym jak jedna z uczelni podlinkowała mój post, w internecie pojawia się film poruszający to samo, w takiej samej kolejności. No dobra, dorzucone są 3 kwestie więcej, żeby trochę inaczej to wyglądało. Oglądałam film, czytałam własną notkę i już zgłupiałam czy to wymysł mojej wyobraźni czy coś tutaj jest nie tak. Poprosiłam o kilka opinii i każdy dostrzegł to, co dostrzegłam ja. Sama autorka wyparła się tego (niespodzianka!). Nie chcę rzucać tutaj nazwami i linkami, bo jest mi to do szczęścia i spokoju zupełnie niepotrzebne. Chcę za to wykorzystać tę sytuację, żeby do Was zaapelować.

Blogerze, artysto, człowieku! Nie kradnij czyjejś twórczości!

Każdy proces twórczy wymaga czasu i pracy. Czasami są to minuty, czasami godziny, czasami dni. Niezależnie od tego, wierzę, że każdy twórca wkłada w swoją pracę ogromny kawałek serca (a przynajmniej tak to wygląda w moim przypadku). Uczenie się od innych, inspirowanie cudzą pracą jest cudowne, ale wykorzystywanie tej pracy i podpisywanie się pod nią jest już bardzo niepiękne (a tak naprawdę do głowy przychodzą mi same przekleństwa). Nie po to uczą nas w szkole tworzenia bibliografii, żeby ładnie wyglądała na końcu pracy magisterskiej. Serio, w tym jest głębszy sens. I nie ważne czy kradniesz od kogoś mniej znanego (bo nie ma grona czytających, którzy mogliby mu donieść i się wstawić, a ze swoimi czujesz się na tyle bezpiecznie, że i tak nikt się nie domyśli), czy od kogoś popularnego (bo myślisz, że to najlepszy sposób, żeby samemu zdobyć popularność). Po prostu tego nie rób! Nie tędy droga.

Wraz z pisaniem powoli przechodzi mi złość. Czuję teraz smutek w moim ufnym disneyowskim serduszku (i wcale nie pomaga myśl, że skoro dwa razy ktoś postanowił zabrać mój pomysł, to znaczy, że musiały to być całkiem niezłe pomysły). Bo ja generalnie ufam ludziom, wierzę w ich dobre intencje, ale tym razem nie potrafię. Dlatego jeszcze raz proszę, nie kradnij. A jeśli widzisz, że ktoś inny przekracza granice, informuj o tym autora.

18 thoughts on “Blogerze! Po siódme, nie kradnij!”

  1. Kochana, trzymaj się i nie odpuszczaj! Wiem, że w takich sytuacjach trudno cokolwiek zrobić, trafić do osoby, która się “zainspirowała”, ale kurczę, chociaż taki apel to już coś. Takie kradzieże zawsze bolą. Jak sama piszesz, nie kradnie się tylko jakichś tam literek ułożonych w zadania, ale pomysł i godziny pracy.

    Mnie spotkała kradzież zdjęcia z mojego bloga przez fanpage pewnej knajpki. Nie wiedziałam, co zrobić i jak zareagować, więc… nie zrobiłam nic. Po prostu to przełknęłam, choć wiem, ze powinnam zdobyć się choćby na jakiś złośliwy komentarz.

    1. Dziękuję za wsparcie. To naprawdę dużo dla mnie znaczy i od razu robi się lepiej na sercu. Też za pierwszym razem przełknęłam, ale w końcu trzeba walczyć o swoje prawa. Mam nadzieję, że Ciebie już to więcej nie spotka.

  2. Niestety i mi się zdarzyło to kilka razy. Zdarzyło się nawet chyba dwuktornie, że ktoś w całości przekopiował mój wpis i wstawił do siebie. Straszne to jest uczucie. Jak można być tak bezczelnym?! Ogromna złość w człowieku rośnie i takie wielkie rozżalenie. Bardzo Ci współczuję, ale bądź silna. Bardzo ważne jest jednak by reagować. Nie pozostawiajmy takich spraw nierozwiązanych. Niestety polskie prawo w niezbyt jasny sposób odnosi się do kradzieży internetowych. Ludziom wydaje się, że jak coś jest w internecie to jest niczyje i wszystko można sobie wziąć. A właśnie, że nie można. Reagujmy, mówmy, piszmy, bo tylko tak możemy uświadomić ludzi, że to jest złe i tak się nie robi. Mam nadzieję, że jednak sprawę uda się rozstrzygnąć na Twoją korzyść.

  3. O tak, ostatnio ktoś zainspirował się moją notką, biorąc z niej cały schemat, połowę tekstu (lekko przerobionego) i wszystkie nagłówki takie same… Innym razem ktoś ukradł zdjęcia, wyciął logo i wrzucił do konkursu jako swoje… Nie wiem, skąd to się w ludziach bierze, ale ja przestałam się cackać i po prostu daję 24 godziny na naprawienie szkody, a jeśli nie – zgłaszam na policję. W końcu nieznajomość prawa szkodzi 😉

  4. Ja pewnie w pierwszej kolejnosci bym się ucieszyłam, że kogoś zainspirowałam, ale później pewnie ostro zwróciłabym uwagę. Jest to zwykła kradzież i brak szacunku dla cudzej pracy. Jak sama zaczęłam pisać to dopiero zrozumiałam ile to kosztuje czasu i wysiłku. Walcz o swoje;D

  5. Nie ma co. Trzeba reagować od razu. Już za pierwszym razem! Czuć, że wkładasz w posty kawałek siebie… i to, że ktoś przywłaszcza sobie je to jest oznaką braku szacunku…

  6. Ludzie idą na łatwiznę, moje zdjęcia też kiedyś ukradziono- w dodatku zagraniczny magazyn. Dobrze, że powstał Twój tekst bo więcej ludzi powinno wiedzieć, że takich rzeczy się nie robi!

    1. Zagraniczne kradzieże też mnie fascynują. Mam wrażenie, że ludzie myślą, że jak jest coś z innego kraju, to jakoś łatwiej można to ukraść. Tak jakby w internecie istniały granice.

  7. Bardzo mi przykro, że dotknęła Cię taka sytuacja 🙁
    Uważam, że nigdy nie można przemilczeć takiej sytuacji. To Twoja ciężka praca i masz prawo ostro zaprotestować, jeśli ktoś kradnie Twoją własność. A swoją drogą, to myślałam, że czasy, gdy coś jest w Internecie , to jest niczyje już minęły… 🙁

    1. Szczególnie jest to przykre, że to dość znana osoba z naszej branży. I pewnie zawsze znajdą się takie osoby, które będą myśleć, że treści w internecie należą do wszystkich (a jeśli nie należą, to jakoś się ta kradzież upiecze).

  8. Obawiam się, że trzeba przywyknąć do takich sytuacji. Oczywiście popieram reagowanie. Sama to robię. Jednakże tak będzie z każdą rzeczą, którą publikujemy. Wierzę też w siłę edukacji, czyli trzeba tłumaczyć innym, żeby nie kopiowali.

  9. Mam wrażenie, że jeszcze długa droga przed nami, zanim wszyscy będą znali zasady własności intelektualnej i prawa autorskiego. Wiele osób tłumaczy się niewiedzą w tym temacie, a to nie jest żadne usprawiedliwienie. Chociaż jeśli chodzi o kopiowanie tekstów, to wydawać by się mogło, że jest to prostsza kwestia niż ze zdjęciami, ale jednak nie dla wszystkich. Nie rozumiem takich złodziei treści. Przecież to się na nich źle odbije i im wyrządzi większą krzywdę, kiedy czytelnicy się zorientują…

  10. Nie wiem jak bym zareagowała w takiej sytuacji. Ostatnio tyle w Internecie mówi się o prawach autorskich i licencjach korzystania, że nie spodziewałabym się zachowania typu kopiuj – wklej. W jaki sposób dowiedziałaś się o istnieniu filmu “mocno zainspirowanego” twoją treścią?

    1. Sama się na niego natknęłam, bo zainteresowała mnie tematyka, o której wcześniej pisałam. Jakiś impuls mi podpowiedział, że może warto by go zobaczyć.

  11. nigdy się nie spotkałam z tego typu kradzieżą. Ludzie piszą, że prowadzą bloga z pasją po czym dokonują się jawnej kradzieży. Nie chce im się samemu działać to rezygnują, nie mają weny to można to przeczekać ale nie kraść..

  12. Przykra sprawa ;(
    A mnie jeszcze wkurza kradzież zdjęć. To, że są w internecie i da się je wyszukać w google jeszcze nie oznacza, że można je sobie wrzucać do własnych postów. Co więcej, nawet podanie źródła czasem nie usprawiedliwia, jeżeli zdjęcie nie jest na odpowiedniej licencji. Sama na samym początku blogowania nie do końca wiedziałam, jak to z tymi licencjami i wykorzystywaniem zdjęć wygląda, ale teraz już świadomie wszystko robię i staram się edukować innych 🙂

  13. Współczuję. Ale po “sprawie i10”, czyli po tym gdy pewien informatyk skopiował wpisy z blogu i10, nieudolnie zmodyfikował i wydał jako własną książkę (plus wieczorki literackie!) mało mnie zdziwi. 🙁

Comments are closed.