W środę miałam swój pierwszy raz. I to na żywo. Justyna z Fabryki Zdrowia zaprosiła mnie do udziału w webinarze “Jak nie przytyć w Święta?”, żebym mogła trochę się pomądrzyć i opowiedzieć jak to wygląda z psychodietetycznego punktu widzenia. Fajna sprawa takie webinary (mimo, że na początku dziwnie było mówić do komputera i nie widzieć uczestników). Myślę, że od nowego roku na stałe wpiszą się w fiolkowy kalendarz (chcecie?).
A dla tych z Was, którzy nie brali udziału w webinarze, a chcieliby spędzić Święta z lekką głową i lekkim żołądkiem, przygotowałam wpis, w którym dzielę się kilkoma sposobami. Święta trwają kilka dni, ale znaczenie ma też to, jak się do nich przygotujecie i co będziecie robić po nich. Dobry plan sprawi, że w świąteczne dni nie zmienicie się w toczące bałwanowe kulki pełne wyrzutów sumienia, a po ich zakończeniu nie będziecie sobie wmawiać, że nic się nie stanie jeśli pohulacie jeszcze jeden dzień dłużej. I jeszcze jeden dzień dłużej. No i jeszcze jeden dzień, ale to naprawdę już ostatni!
Zmień myślenie
Najważniejszą sprawą jest uświadomienie sobie jakie macie podejście do Świąt. Jeśli kojarzą się Wam jedynie z obżarstwem, siedzeniem godzinami za suto zastawionym stołem i jedzeniem do momentu, aż zaczynacie nienawidzić siebie samych i wszystkich dookoła, to nie ma szans, żeby w tym roku wyglądały one inaczej. Spiszcie na kartce wszystkie myśli jakie przychodzą Wam do głowy a propos Świąt i zastanówcie się czy pomagają Wam one w spędzeniu tego czasu w taki sposób, w jaki tak naprawdę byście chcieli. Jeśli myślicie “znowu przytyję”, “ale będzie obżarstwo”, to jak to myślenie można zmienić, żeby Was wspierało w spędzeniu Świąt, podczas których jedzenie będzie bardzo miłym i przyjemnym elementem, ale nie spowoduje niestrawności, bólów żołądka i wyrzutów sumienia?
Zdecyduj
Jeśli jesteście na jakiejkolwiek diecie (chociaż wiecie, że nie jestem zwolenniczką diet i zdecydowanie skłaniam się ku świadomej zmianie nawyków żywieniowych), zdecydujcie czy podczas Świąt będziecie się trzymać wytycznych. Nie można być trochę na diecie i trochę nie być. Taka świadoma decyzja sprawi, że świąteczne posiłki będziecie spożywać w spokoju, nie przeliczając każdej kalorii i nie wyrzucając sobie kolejnego pieroga. Oczywiście we wszystkim należy zachować umiar. Taka decyzja nie powinna oznaczać, że teraz hulaj dusza, piekła nie ma, bo też nie o to tutaj chodzi.
Jedz wolno i świadomie
Kolacja wigilijna to nie żadne wyścigi i jestem pewna, że każdy pierogomejker (w moim domu to jestem np. ja) zadba o to, żeby pierogów starczyło dla każdego, dlatego nie trzeba jak najszybciej zjadać jak największej ich ilości. Taka kolacja to czasami jedyna w roku okazja, żeby zjeść określone potrawy. Zjeść świadomie i ze smakiem, a nie pochłaniać, zagryzając kolejną kromką chleba. Proponuję Wam przeprowadzenie eksperymentu: podczas kolacji wigilijnej skupcie się jedynie na potrawach, które jecie raz do roku lub takich, których w ogóle nie znacie. Poczujcie się jak dziecko, które odkrywa coś nowego. Przypatrzcie się takiej potrawie, powąchajcie ją. Zjedzcie ją powoli, badając jaką ma strukturę, jak komponują się smaki. Gwarantuję Wam, że takie jedzenie sprawia, że wszystko to, co wkładacie do buzi, dostaje +10 punktów do smaczności. A pomiędzy tym smakowaniem, róbcie sobie przerwy. Pamiętajcie, że potrzebujemy ok. 20 minut, żeby do mózgu dotarła informacja o tym, że żołądek jest już najedzony. Porozmawiajcie z bliskimi, rozdajcie prezenty, pobawcie się zabawkami, które dostali najmłodsi (czasami to przecież jedyna taka okazja w ciągu roku). Celebrujcie ten czas, naprawdę nigdzie nie trzeba się spieszyć. A jeśli macie ochotę spróbować 3 rodzajów ciast, nie zapominajcie, że Święta trwają kilka dni, więc wszystkie pyszności można rozłożyć w czasie.
Odpuść
Warto też sobie najzwyczajniej w świecie odpuścić. Odpuścić spinanie się, bycie idealnym. Święta to czas, kiedy można naładować baterie, cieszyć się z obecności najbliższych. Cieszcie się, celebrujcie, uśmiechajcie się, kochajcie. Nawet jeśli zjecie te 2 pierogi za dużo – who cares? Zadręczanie się z takiego powodu zepsuje humor Wam i atmosferę dookoła. Naprawdę nie o to chodzi.
Powrót do codzienności
A po Świętach nie wpadajcie w pułapkę dojadania wszystkiego, co zostało w lodówce, bo przecież nie może się zmarnować, a dzień więcej szaleństw nie zaszkodzi. Święta są od tego, żeby były Świętami, ale zaraz po nich warto wrócić do swoich dobrych nawyków żywieniowych (i to jest właśnie przewaga takich wypracowanych nawyków nad dietami, powrót do nich naprawdę jest przyjemnością i przebiega bezboleśnie).
Daria z bloga Mamałyga napisała, żeby nie zapełniać stołów, tylko serca i to jest najpiękniejsze podsumowanie, jakie przychodzi mi do głowy. Niech Wasze głowy i żołądki będą lekkie, ale serca grubaśne od miłości, ciepła i radości.
“i jedzeniem do momentu, aż zaczynacie nienawidzić siebie samych” uwielbiam ten tekst i made my day 😀 Muszę wprowadzić to w życie..że po każdym spotkaniu rodzinnym, kiedy wiem, że mama jak zwykle gotuje dla wojska a nie dla 8 osób to, żeby nie dojadać, bo się zmarnuje..to ja Jej powiem- to po kiego grzyba tyle jak zwykle robisz, jak wiesz że co roku jest to samo? Totalny bezesens. A potem gadasz że dupa mi rośnie 😛 Tak samo jak kupowanie na zapas, bo “promocja”, bo na pewno produkt się skończy a promocji już nigdy nie zobaczymy AHA 😀
Bardzo przydatne rady! Ja w święta mam jednak problem ze słodyczami… A teraz dodatkowo ciąża… Myślałam, że nie mam “smaków” ale tyle słodyczy ile zjadłam od listopada… nigdy nie miałam problemów z przybieraniem na wadze, a teraz może się to zmienić… Martwię się tylko, że dzidzia za spora w brzuszku urośnie… a na to już rad nie ma 😀
Wesołych Świąt
Buziaczki :*
Świetne rady. W święta często zapominamy o rozsądku jeśli chodzi o jedzenie, a póżniej mamy wyrzuty sumienia. Dodatkowo póżniej dochodzi złe samopoczucie z przejedzenia i katastrofa gotowa.