Scena 1
Przeniosę Was moim wehikułem czasu w lata mojej wczesnej młodości. Na potwierdzenie autentyczności opisanych zdarzeń mam dowód w postaci kasety VHS. I w zasadzie dzięki temu dowodowi, cała sytuacja utkwiła mi w pamięci. Biegam po mieszkaniu sąsiadów, trwa jakaś impreza urodzinowa. W pewnym momencie ciągnę za rękę kogoś z dużych i dorosłych do jednego z pokoi, pokazuję palcem na najwyższą półkę i mówię “ja chcę to kolorowe”. Był to kawałek plastikowej podkładki z ruszającymi się na niej małymi kurkami. I wiecie co? Od tamtego czasu w moim życiu niewiele się zmieniło.
Scena 2
Tydzień temu. Przeglądam zbliżające się promocje z Lidlu. Nagle mój wzrok pada na piękną jogurtownicę. Już nic nie jest dla mnie ważne, bo “ja chcę to kolorowe”. Ale trzeba czekać, bo do promocji zostało jeszcze kilka dni. I czekać. I czekać. Doczekałam się wreszcie poniedziałku i jak prawdziwy łowca okazji wstałam wcześnie rano, aby upolować skarb. Upolowałam! Trochę się rozczarowałam, bo nie było walki jak o karpia, a nawet na to byłam gotowa.
Jak zrobić domowy jogurt?
Podczas tych ciągnących się dni pełnych oczekiwań, przejrzałam internety, aby dowiedzieć się jakie bezeceństwa będę robić w kuchni z moją jogurtownicą. Znalazłam sklep, gdzie można kupić żywe kultury bakterii. Jest polecany w kilku źródłach, ale ja w końcu zdecydowałam się na zakup jogurtu. Trzeba zwrócić uwagę, żeby w składzie znajdowały się żywe kultury bakterii, bo nie zawsze tak jest. U mnie wybór padł na jogurt grecki Bakomy, ponieważ miał najlepszy skład ze wszystkich jogurtów, które były w sklepie (mleko, śmietanka i żywe kultury bakterii). Co do mleka, najlepiej wybrać świeże, np. takie z mlekomatu. W sklepie najlepiej szukać takiego z jak najkrótszą datą ważności i omijać UHT.
Jak już ma się wszystko co potrzebna, czyli:
- żywe kultury bakterii (w saszetce lub jogurcie)
- świeże mleko
- jogurtownicę
można przechodzić do działania. Litr mleka należy zagotować i odczekać, aż wystygnie. Kiedy będzie letnie, dodaje się do niego żywe kultury bakterii lub 4-5 łyżek jogurtu i dokładnie miesza. Następnie wszystko przekłada się do słoiczków, wstawia do jogurtownicy i czeka ok. 10 godzin. Wystudzone słoiczki z jogurtem najlepiej przechowywać w lodówce. Warto zostawić jeden słoiczek, który posłuży do wyrobu kolejnego jogurtu.
Domowy jogurt można również zrobić bez jogurtownicy, ale nie mam w tym aspekcie doświadczenia, więc nie czuję uprawniona do przekazywania Wam magicznej receptury.
Jak zrobić jogurt smakowy?
Gotowy już jogurt można zmiksować z dowolnymi owocami, kakao, wiórkami kokosowymi, czym tylko chcecie. Część owoców można pokroić na mniejsze kawałki i dodać na końcu, dokładnie mieszając ze zmiksowanym jogurtem.
Widzicie więc, że produkcja domowego jogurtu jest bajecznie łatwa, wymaga tylko odrobiny cierpliwości, a później można się już tylko rozkoszować jego smakiem.
Robiliście kiedyś taki jogurt?
Aż dziwne, że się nie rzucali jak po Crocsy, albo terebki Witchen ;). To pewnie dlatego, że zdrowe odżywiane jeszcze nie jest aż tak popularne, ale to nic, niedługo się to zmieni 😉
Podobno tym samym sposobem można przygotować wegański jogurt. Wystarczy użyć wybranego mleka roślinnego i dodać kultury bakterii. Niestety nigdy nie próbowałam, ale może zrobię bo nawet mnie zachęciłaś. Tylko tej jogurtownicy nie mam. A w zasadzie to co ona robi? To nie są po prostu zwykłe pojemniczki?
Jak podeszłam do jogurtownic to jakaś pani zawzięcie ją oglądała, więc jest nadzieja w społeczeństwie 🙂
W instrukcji jest napisane, że można użyć np. sojowego mleka i sojowego jogurtu i tak samo wszystko zrobić. A pojemniczki są zwykłe i w zasadzie jogurtownica też jest zwykła (liczyłam na jakieś obrotowe bajery), ale chodzi w niej o to, że przez te 10 godzin trzyma idealnie ciepłą temperaturę i nie trzeba pilnować.
Już miałam pisać “A jak zrobić bez jogurtownicy?” i doczytałam dalej 😉 ale smaka mi narobiłaś strasznego, tym bardziej że wkręcam się coraz bardziej w zdrowe jedzonko
O mniam! Ile to cudu kosztowało? I dlaczego unikać UHT?
UHT to sama woda o smaku mleka z tłuszczem. Lepiej zwykłe pasteryzowane
Wybacz, że dopiero teraz odpisuję, gdzieś mi umknął ten komentarz. Cudo kosztowało chyba 69zł, kilka dni temu ciągle widziałam je jeszcze w moim Lidlu. A co do UHT, tak jak Pawcio powiedział, wszystkie dobre rzeczy tam już są po obróbce termicznej, czyli ich nie ma i jest to sama woda z tłuszczem.
Ja jestem chyba zacofana, bo nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak jogurtownica. Pierwsze słyszę, ale smaka mi narobiłaś konkretnego. Ostatnio pochłaniam większe ilości jogurtów i płatków. Przydałoby się.
Ja od 2 lat robię jogurt domowy i jestem zachwycona. Koszty są niższe, a jogurt smakuje wyśmienicie i nie ma w nim mleka w proszku.