3 lata temu, pierwszy raz odkąd pamiętam, nie miałam żadnych planów na majówkę. Przyjęłam to jako wyzwanie i postanowiłam każdy dzień spędzać na robieniu czegoś innego, w innym miejscu, z innymi osobami. Pomysł zadziałał na tyle dobrze, że majówka trwała u mnie 10 dni i była pełna przygód. Na podobny plan wpadłam także 2 lata temu i na początku czerwca wymyśliłam sobie, że każdy weekend lata będę spędzać w jakiś niezwykły sposób. To również uległo przedłużeniu do pół roku. Ciekawym odkryciem było wtedy to, że w listopadzie wciąż potrafiłam opowiedzieć o rzeczach, które robiłam w każdy weekend począwszy od czerwca. Do tej pory cudownie mi się wspomina odhaczanie wileńskich miejsc do zobaczenia na mapie stworzonej przez mieszkańców, smak wiśniowego piwa w najgorętsze na świecie belgijskie popołudnie, wino z mrożonymi malinami w poznańskiej kawalerce, nocne rozmowy na drzewie w parku w Glasgow, czy też taneczny i magiczny czas spędzony we Wrocławiu. A dlaczego to wszystko przeżyłam? Bo ruszyłam tyłek i postanowiłam zrobić coś nowego!
I to jest właśnie najlepszy pomysł na majówkę – ruszenie tyłka i zrobienie czegoś nowego. Spróbujcie warzywa, którego nigdy nie jedliście. Odwiedźcie miejsce, które zawsze chcieliście zobaczyć. Zagadajcie do osoby, którą codziennie spotykacie na spacerze z psem. Sprawdźcie się w sporcie, którego dotąd nie uprawialiście. Przetestujcie nowe hobby, może odkryjecie, że jesteście mistrzami decoupagu. Możliwości jest wiele, ogranicza Was tylko wyobraźnia.
Ja spędzę ten weekend między innymi w studio nagraniowym na drugim końcu Polski. A Wy co nowego zrobicie?
Nie tylko Ty do tej pory wspominasz TE weekendy – jedne z najlepszych chwil w moim życiu! A kiedy tak dużo pracuję, to każdy weekend celebruję z ogromną przyjemnością poza domem.