Jak sobie radzić z napadami obżarstwa?

Nagły i niepohamowany głód zdarza się każdemu z nas. Rzucamy się na czekoladę jak Pumba na soczyste robaki i zapominamy o świecie. Dopóki czekolada się nie skończy. Bo wtedy to się dopiero zaczyna: wyrzuty sumienia, karanie siebie, wmawianie sobie, że jest się nic nie wartym i beznadziejnym człowiekiem, który nawet czekoladzie nie potrafi powiedzieć “nie”, to jak ma zwojować świat. Pojawiają się obietnice, że już nigdy więcej, że od jutra dieta, a najlepiej głodówka, że to już naprawdę ostatni raz. Aż do następnego razu.

Co powoduje napady obżarstwa?

  • Nieregularne lub zbyt małe posiłki – Czasami nam się wydaje, że jak opuścimy jakiś posiłek lub zjemy 1/4 porcji to nasz organizm tego nie zauważy i dzięki temu magicznie spali tłuszcz, a my będziemy zdrowi, szczupli i szczęśliwi. Jednak w przyrodzie tak to nie działa. Jeśli nasz organizm nie dostanie wystarczająco dużo pożywienia, to kiedy tylko będzie miał okazję, nadrobi poniesione straty moralne i zje za dwóch.
  • Cukier – Zaspokajanie “małego głodu” słodyczami (i ogólnie produktami o wysokim indeksie glikemicznym) powoduje wzrost glukozy we krwi, a co za tym idzie, również wzrost insuliny. Skutek tego jest taki, że szybko zaspokajamy głód, ale też równie szybko ponownie go odczuwamy. Łatwo tu wpaść w zaklęty krąg tych “małych” przekąsek, które lubią przerodzić się w wilczy apetyt i wielką ucztę.
  • Silna wola – Stosowanie restrykcyjnych diet i całodzienne próby oparcia się różnym pokusom powodują, że cały czas czerpiemy z zasobów naszej silnej woli, która nie odnawia się tak szybko, jak byśmy chcieli (zupełnie tak jak w grach komputerowych). To właśnie z tego powodu o wiele łatwiej odmówić sobie czegoś rano, ale wieczorem jest nam już wszystko jedno (bo nasi wartownicy silnej woli są zmęczeni po tak długiej obronie i odpoczywają).
  • Hormony – Był czas, kiedy nie wierzyłam, że PMS istnieje. Serio, myślałam, że dziewczyny go sobie wymyśliły (na jakiś zlocie czarownic pewnie), żeby mieć wymówkę na swoje słabości. Jednak sama zaobserwowałam, że jakoś dziwnie tylko kilka dni w miesiącu mam zwiększoną ochotę na czekoladę i właśnie wtedy chce mi się płakać na niektórych reklamach. Przypadek? Nie sądzę.
  • Wszystko albo nic – Nie można być trochę w ciąży, a czy można być trochę na diecie? Często, u osób, które trzymają się restrykcyjnego planu żywieniowego, przy jakimkolwiek odstępstwie pojawia się całkowita rezygnacja z jakiejkolwiek racjonalności. Skoro już raz zgrzeszyły, chcą grzeszyć cały wieczór, bo uważają, że w tym dniu i tak cały plan poszedł na zmarnowanie. A skoro od jutra znowu katorga, lepiej najeść się na zapas.
  • Rozpraszacze – Czego serce nie widzi, tego sercu nie żal. A czego umysł sobie nie uświadomi, że zjadł, to przecież nie tuczy. Oglądając telewizję podczas posiłków, korzystając z internetu, czytając książkę, wypełniając tabelki w Excelu, nie kontrolujemy tego co i ile zjadamy, co prowadzi do tego, że zjadamy często byle co i to w olbrzymich ilościach.
  • Wymówki – Ciężki dzień. Brzydka pogoda. Szef się uwziął. Pani na poczcie była niemiła. Nie było butów w dobrym rozmiarze. Każda wymówka jest dobra, żeby nie zajmować się rozwiązywaniem problemów, tylko je zajadać, zajadać, zajadać. Przecież coś nam się od życia należy.

Jak sobie radzić z napadami obżarstwa?

Oczywiście lepiej zapobiegać niż leczyć. Ważny jest dobry plan i wykształcanie dobrych nawyków żywieniowych wtedy, kiedy życie nie bombarduje nas ze wszystkich stron problemami i wymaganiami. Jeśli w takim spokojnym okresie nauczymy się dobrze jeść, łatwiej będzie spacyfikować napady obżarstwa w czasie kryzysu.

  • Regularne posiłki – Najedzony organizm to szczęśliwy organizm, nie będzie płatał figli i nagle krzyczał, że jest głodny i że najchętniej zjadłby wszystko.
  • Planowanie posiłków i zakupów – Mając dobry plan, wiemy, co mamy zjeść i mamy w domu odpowiednie produkty, nie błądzimy we mgle zastanawiając się co by tu ugotować. Najwięcej czasu traci się właśnie na organizację posiłków, dlatego lepiej zrobić to raz w tygodniu, aby być przygotowanym na kolejne dni. Mając pod ręką plan i produkty, nie będzie nas kusiło to, co szybkie i niekoniecznie zdrowe.
  • Wcześniej przygotowane posiłki – Jeśli wiemy, że następnego dnia ledwo będziemy mieć czas, żeby sprawdzić powiadomienia na Facebooku, a co dopiero mówić o gotowaniu, warto przygotować sobie posiłki dzień wcześniej i zapakować je w pudełka.
  • Pozbycie się pokus – Czekolada w domu = Czekolada w brzuchu. Sytuacja wygląda trochę inaczej, kiedy czekolada jest w sklepie. No bo trzeba się ubrać, wyjść, kupić, wrócić, rozebrać się. Od samego myślenia o tym wysiłku odechciewa się obżarstwa.
  • Racjonalne odżywianie – Duża ilość owoców i warzyw, wypijanie wody, spożywanie węglowodanów złożonych i kupowanie produktów dobrej jakości. To naprawdę nie jest tak skomplikowane jak się wydaje, a wyposaży organizm we wszystko to, czego on potrzebuje.
  • Słuchanie swoich emocji – Wiadomo, czekolada nie pyta, czekolada rozumie. Niestety czekolada nie rozwiązuje problemów. Rozumienie tego, co się z nami dzieje, uświadamianie sobie powodów, dla których w danej chwili czujemy się tak, a nie inaczej, jest pierwszym krokiem do poszukania rozwiązania, zamiast do zagłuszania emocji jedzeniem.
  • Relaks – Nie samą pracą i obowiązkami człowiek żyje. A jeśli tak robi, to nie jest to najlepszy pomysł. Umiejętność relaksowania się jest bezcenna, nie tylko w sytuacjach związanych z jedzeniem i zajadaniem stresu.
  • Zdrowe zamienniki – A kiedy już ten głód przyjdzie i nie da się go wypędzić, warto mieć pod ręką swoje ulubione owoce, bakalie, czy też gorzką czekoladę.
  • Umiejętność odpuszczania – Jeśli napady obżarstwa zdarzają się raz na kilka miesięcy, nie ma też co się tym nadmiernie przejmować. Każdemu się zdarza. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy gorsze chwile.
  • Pomoc u specjalisty – Napady obżarstwa mogą przerodzić się w kompulsywne objadanie się, które zakwalifikowane jest jako jednostka chorobowa. W takim przypadku niezbędna może okazać się pomoc specjalisty.

A jakie są Wasze sposoby na radzenie sobie obżarstwem? Macie jakieś przetestowane triki, które ułatwiają Wam kryzysowe sytuacje?

Podobne wpisy