Po pierwszych zajęciach byłyśmy tak zmęczone, że po obiedzie spałyśmy 2 godziny, po czym zwlekłyśmy się na plażę, gdzie znowu drzemałyśmy. Drugiego dnia wszystko nas bolało. Trzeciego dnia okazało się, że jednak nie wszystko nas bolało, bo dopiero teraz zaczęło. I tak było już przez cały tydzień. Czy było warto?
Plan dnia był prosty. Poranna medytacja na plaży (jeśli pogoda była łaskawa), herbata (moja ukochana korzenna), ponad 2 godzinna praktyka jogi, obiad, czas wolny, 1,5 godziny jogi i kolacja. To naprawdę cudowna sprawa ograniczyć swoje życie na kilka dni do praktykowania jogi, jedzenia pysznych wegetariańskich posiłków i czytania książki na plaży. I to wszystko w wyśmienitym towarzystwie.
Przez ostatni rok większość czasu ćwiczyłam w domu, głównie przy Yoga with Adriene. W okolicach lutego zaczęłam chodzić na zajęcia, bardzo nieregularnie, ze względu na moją nieregularną pracę. I z takiej perspektywy mogę stwierdzić, że tydzień jogi pod okiem znakomitego nauczyciela potrafi otworzyć w głowie i w ciele o wiele więcej niż rok własnej praktyki (chociaż nadal uważam ją za ważną część). Mądry i uważny nauczyciel to prawdziwy skarb. Taki nauczyciel, który wie, kiedy przykręcić śrubę, a kiedy ją trochę poluzować (żeby za chwilę przykręcić ją dwa razy bardziej). Taki, który potrafi przekazać wiedzę od swojego nauczyciela w taki sposób, że klapki w głowie tak furgocą, że aż chce się na macie płakać ze wzruszenia. Czego się nauczyłam?
3 najważniejsze lekcje, które są o jodze, ale też o życiu
- Jedna mała zmiana potrafi zrobić dużą różnicę. Może chodzić o inne ułożenie koca, które nagle sprawi, że zmieni się ułożenie organów i zacznie się inaczej oddychać. Może to być przesunięcie nogi o pół milimetra, żeby się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi w danej asanie. Może to być zaczynanie dnia od szklanki wody z cytryną. Może to być przesunięcie biurka, aby zmienić widok ze ściany na rosnące za oknem drzewo. Zmiany są dobre.
- Systematyczność w jodze jest równie ważna jak systematyczność w myciu zębów. Nie da się naćwiczyć na zapas albo kolejnego dnia zrobić treningu za wczoraj i dzisiaj. Albo umyjesz zęby albo nie. Albo poćwiczysz albo nie. Łatwiej jest o postępy jeśli ćwiczy się codziennie. Jeśli ćwiczymy raz na tydzień, na początku praktyki musi rozciągnąć się to, co przez ten cały tydzień się “nagromadziło”. Jeśli ćwiczymy codziennie, mniej zdąży się “nagromadzić” i łatwiej wtedy pójść o krok dalej.
- Last but not least, a nawet powiedziałabym, że to rzecz, która najbardziej zapadła mi w serce. Walcząc na macie, spinając całe ciało, żeby zrobić dobrze asanę i w niej wytrwać, wcale sobie nie pomagamy. Czasami wystarczy po prostu odpuścić. Bez napinania się, wykonywana pozycja wygląda równie beznadziejnie jak z napinaniem, a o ile jest przyjemniej i lżej w głowie. A jak już się odpuści, to łatwiej o postępy, o kolejne kroki. Z ciężką pracą, ale bez przepracowania.
Czy było warto? Przez tydzień po powrocie byłam tak naładowana energią, że prawie nie mogłam spać i nawet zajęcia HIIT nie mogły mnie zmęczyć. Uczę się nie napinać. Rozciągam nogi. Staję na głowie. Życie to cudowna przygoda, nawet jeśli leje się pot i robisz chaturangi, a jedynym pocieszeniem jest to, że już niedługo zjesz pyszny krem z brokułów i kotlety z soczewicy.
Ach te kotlety, niezapomniane… Jedne z najlepszych wakacji w moim życiu. Było intensywnie, ale za to jak odpoczęła głowa. Polecam!!
Również ćwiczę w domu z kanałem Yoga with Adrienne. Jestem ciekawa jak spodobałyby mi się takie warsztaty. Może kiedyś będę miała okazję się przekonać 😉
Ależ uwielbiam refleksje tego typu 🙂 Joga jest pełna takich alegorii, takich uniwersalnych wniosków, które można odnieść dosłownie do każdej dziedziny życia.. Przy okazji, dzięki za zwrócenie mojej uwagi na ten kanał Yoga with Adrienne – ostatnio szukam urozmaicenia domowej praktyki (zanadto wkręciłam się w robienie w kółko swoich ulubionych pozycji i chyba zaczęło mi się nudzić) i takie gotowe sekwencje są dobrą inspiracją dla mnie 🙂
Bardzo mi się podoba Twój wpis. Ciekawa jestem jaka firma organizuje takie fajne warsztaty.
http://www.fabrykaenergii.pl/
Podoba mi się metafora z myciem zębów. Dokłądnie tak smao mam ze swoimi treningami (cwicze z Ewa Ch. ) Systematycznosc to klucz do sukcesu.