W zeszłym tygodniu, przeglądając internety, natknęłam się na dwa ciekawe pomysły na fitnessowe diy. Zakodowałam to w pamięci, a następnie w notatniku, nauczona przez moją polonistkę z liceum, która zawsze nam mówiła, że pamięć dobra, ale krótka (szczególnie jeśli idzie o pamięć licealnego człowieka, który ma zapamiętać o czym dokładnie pisał Rzecki w Pamiętniku starego subiekta). Dzisiaj postanowiłam zbadać ponownie internety, aby zebrać, a następnie przedstawić Wam garść pomysłów i inspiracji na fitnessowe wyzwania, ćwiczenia, akcje, triki motywacyjne, które można samemu zrealizować w domu.
1. Patyczki po lodach
Od tego wszystko się zaczęło (w sensie, moja inspiracja do napisania posta). Pomysł znalazłam na blogu Back to Her Roots. Co należy zrobić? Na początku należy zjeść 35 lodów i zachować patyczki albo pójść do zaprzyjaźnionego lekarza i poprosić o szpatułki. Kolejnym krokiem jest napisanie na każdym z patyczków jakiegoś ćwiczenia (lub kilku ćwiczeń) z liczbą powtórzeń, np. 15 pajacyków, 50 rowerków, itp. Teraz dobrze jest zjeść kolejne dwa lody w kubeczkach albo zaopatrzyć się w te kubeczki w inny sposób. Jeden z nich opisać “do zrobienia”, a drugi “zrobione”. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ponieść się kreatywności i nazwać kubki zupełnie inaczej (jeśli macie jakieś ciekawe pomysły, dajcie o nich znać). Do pierwszego kubka włożyć wszystkie patyczki. Każdego dnia należy wylosować 5 patyczków i wykonać zestaw ćwiczeń, a następnie włożyć patyczki do drugiego kubka. Po 7 dniach patyczki przekłada się z powrotem do pierwszego kubka. Autorka postu poszła o krok dalej i pomalowała swoje patyczki, aby podzielić je na kategorie (ćwiczenia cardio, na poszczególne partie ciała, itp.).
2. Kości
Znanym motywem wszelakich 18-stek, czy też wieczorów panieńskich są kości z obrazkami mającymi wnieść element pikanterii w życie seksualne. Jakiś czas temu powstały także cudowne kości opowieści Story Cubes, idealne do rozwijania kreatywności. Teraz kości wchodzą w zupełnie nowy wymiar fitnessu. Pomysł pochodzi z bloga Unconventional Homemaker. Potrzebne będą 2 kości do gry, najlepiej takie nieco większe, piankowe dla dzieci albo wykonane z kartonu. Na ściankach pierwszej kości należy napisać lub przykleić karteczki z cyframi/liczbami (to będzie ilość powtórzeń). Ścianki drugiej kości posłużą jako miejsce do wypisania nazw ćwiczeń. Jeśli posiadacie tylko małe kości do gry, polecam wypisanie dwa razy na kartce cyfr od 1 do 6 i przypisanie im ilości powtórzeń oraz ćwiczeń. Następnie wystarczy wziąć przykład z Juliusza Cezara i jego słynnych słów rzuciłem, poćwiczyłem, zwyciężyłem. Na początek polecam rzucić co najmniej 5 razy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby rzutów (i ćwiczeń!) było znacznie więcej.
3. Akcje filmowe
Ćwiczenie podczas oglądania filmów i seriali znam jeszcze z czasów studenckich, kiedy to moi znajomi ćwiczyli swoje możliwości picia wysokoprocentowego alkoholu przy filmie “300”, a pili za każdym razem, kiedy padło słowo Sparta. Ponoć do tej pory jeszcze nikt nie dotrwał do końca filmu. Na szczęście ćwiczyć też można mięśnie i wytrzymałość. Internet znowu przychodzi z pomocą i z ćwiczeniami do Harrego Pottera, Gry o tron, czy też bajek Disneya. Tutaj znajdziecie całą kopalnię pomysłów. A jeśli nie lubicie ćwiczyć podczas oglądania, możecie wykonać trening Spartakusa zaraz po zakończeniu oglądania jego muskułów.
4. Akcje książkowe
Jedynym powodem, dla którego warto przeczytać moją ukochaną książkę “50 twarzy Greya”, jest wprowadzenie książkowego fitnessu podczas czytania. Ilość powtórzeń wyrazowych jest w tym wypadku tak duża, że do końca książki, oprócz szarych komórek i godności, można stracić wiele kilogramów i zyskać wiele mięśni. Moje propozycje? Za każde wywrócenie oczami 30 pajacyków, za każdą wewnętrzną bogini 50 brzuszków, za każde przeszycie oczami 40 rowerków, za rumienienie się 20 burpees, a za każdą myśl jak to możliwe, że ta książka jest tak popularna 20 przysiadów. Macie zagwarantowane co najmniej 200 powtórzeń.
Macie jakieś swoje sposoby na fitnessowe diy?
Haha! Świetne te Twoje propozycje! Uśmiała się przy Greyu – kilogramy by leciały, że hoho 🙂
Patyczki! A już miałam jęczeć że dla mnie DIY to szatan zło i piełko, bo nie umiem, ale no kurde… Zjeść 35 lodów i pomazać na patyczku? Chyba zacznę ćwiczyć. Pozdr,
Tak trzymać 🙂 Jak już zjesz lody i zrobisz patyczki to koniecznie pochwal się efektem
Bardzo lubię tego typu wyzwania, potrafią nieźle nakręcić do dalszej aktywności. Kilka lat temu stosowałam coś podobnego do patyczków, a mianowicie słoik z karteczkami. Pamiętam, że to na mnie działało i chętnie wyciągałam kolejne kartki z zadaniami :).
Bardzo fajny pomysł. Szczególnie, że łatwiej to wykonać niż ten z patyczkami (na pewno nie wymaga zjedzenia takiej ilości lodów :))
Świetny pomysł z tymi filmami! Lepszy niż z książkami, bo książkę trzeba by przerwać czytać, a film leci sobie dalej… Szkoda, że nikt nie zrobił Pingwinów z Madagaskaru 🙂 Jest potencjał: “30 brzuszków, kiedy Szeregowy dostaje w twarz”, “20 pompek, kiedy ktoś krzyczy: moje auto!” ;D
Poszukałam i rzeczywiście nie znalazłam. Może internet czekał na Ciebie z wzięciem się za Pingwiny 🙂
Może 😀 Tak sobie pomyślałam, że tę akcję książkową można wykonywać z audiobookiem – wtedy nie trzeba przerywać czytania.
Te pomysły są świetne! Idealne dla osób chcących zrzucić kilka kg, ale nie mają zbytniej motywacji :). Zapisuję sobie i obiecuję, że wkrótce wdrożę u siebie :).
Super pomysły! Szkoda, że tak ich mało…